trochę się bałam nowego materiału, który zamówiłam, bo okazało się, że przyjechał z dużą zawartością ciemnych, wręcz czarnych nici (całkiem inaczej niż w tym, z którego powstała lampa-ryba)... pomyślałam, odesłać...? nie opłaca mi się - koszt przesyłki będzie za wysoki... trudno, może przyda się do powycinania jakichś małych elementów z tych lepszych miejsc...
w zeszłym tygodniu, zrobiłam jednak drugie podejście i zrobiłam z niego filclampę i teraz im dłużej na nią patrzę tym bardziej mi się podoba :-)
wymaga jeszcze dopracowania system mocowania oprawki na żarówkę, tak aby świeciła również najwęższym kręgiem, ale i tak już kocham ten materiał i to jak zachowuje się po podświetleniu...
dziś dodatkowo dowiedziałam się, że ten filc powstaje z odpadów z fabryki mebli
przedstawiam Wam zatem ekologiczną / z odzysku filclampę w wersji "zima w mieście" ;-)
fajna zima na nadchodzący sezon :)nominowałam Cię do nagrody :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog.
dzięki wielkie Lashe, mi pewnie trochę zajmie skompletowanie tych 16 blogów :)
OdpowiedzUsuńsuper! Jest piekna.
OdpowiedzUsuńmam zamiar zrobić sobie własną lampę z filcu, tylko nie wiem jak się za to zabrać.. w jaki sposób uzyskałaś takie ładne połączenie (szwy)?
OdpowiedzUsuń