Pamiętacie mojego kota Franka z wątku: "dłuższa przerwa techniczna"??? (pytanie retoryczne rzecz jasna, bo któżby mógł zapomnieć ten jakże charakterystyczny wyraz kociej twarzy ;))
No to w ramach zapowiedzianego nadrabiania zaległych zaległości, dokończył się był wczoraj kotbook, czyli ...czyli rzecz z serii skarpety na różne przedmioty użytku codziennego (tu: na notebooka, wzór inspirowany mym Frankokotem) :)
To jak dotychczas najdłużej szyta rzecz, bo ręcznie. Ale produkcja masowa toreb mi nie grozi, (jest wielu innych, którym to świetnie wychodzi), więc w drodze wyjątku można trochę podłubać igłą ;)
W planie jeszcze jeden wzór kotbooka, tym razem w roli głównej wystąpi Matylda - zamaskowany SuperKot ;)
Ojej cudowna. ja też jestem kociarą, więc muszę sobie taką sprawić. Ale mnie zainspirowałaś! Ale dlaczego szyłaś ją ręcznie, ciężko szyje się na maszynie z filcu? Jeszcze nigdy nie szyłam.:/
OdpowiedzUsuńDzięki Sistu :)
OdpowiedzUsuńSzyłam ręcznie bo moja maszyna to zabytek i nie radzi sobie 6 mm filcem x 2. Szukam teraz 4 mm, taki powinna ugryźć ;)
Dla mnie to raczej kotbag na notebook :)
OdpowiedzUsuńGdybym taką przyniosła do domu moja kota na pewno by do niej wlazła...
no przecież, że bag... :)
OdpowiedzUsuńlecz za ciasny i za sztywny, żeby któryś z kocurów tam wlazł, ale standardowo leży się na nim wyśmienicie ;)
Superowa ta torba i ten czerwoniasty kocur na niej...cudo!!!
OdpowiedzUsuń